niedziela, 28 stycznia 2007

crêpe





Pogoda paskudna więc na spacery nie ma co chodzić.
Zdecydowaliśmy dziś z współlokatorem podziękować naszym
współlokatorką za obiadki w tygodniu i zrobić... naleśniki J
Pierwszy problem jaki się pojawił to brak miksera...
jednak szybko sobie z tym poradziłem.
Konrad zajął się robieniem farszu ja ciasta i smażeniem.
Wciągu 40min zrobiliśmy ponad jakieś 20 naleśników więc czas
mamy dobry:)

Przepis:
Ciasto.
4jajka, 4szklanki mleka, 3szklanki mąki, 2łyżki oleju, szklanka wody
mineralnej, troszkę soli.
Farsz.
Szynka, ser żółty, pieczarki, oregano, papryka.
Najpierw usmażyć naleśniki, potem położyć ładnie farsz, zapiekać wszystkona małym ogniu aż się ładnie serek roztopi :)
Specjalnie podziękowania dla Kuby z Hotelu Mercury, świetnego kucharza
za instrukcję jak sprawnie obracać naleśniki na patelni w locie :)

No nic pora spać, zrobiliśmy literka pod te naleśniki i jakoś spiąco każdemu
wszystko pewnie przez tą sesje.


 

sobota, 27 stycznia 2007

snieg atack :P


Nawet Krasnale wrocławskie jakieś takie na zmęczone tym śnigiem wygladaja.
Co sie im dziwic w końcu snieg pada ciągle od wczoraj od 18... Juz lekka przesada
najgorsze, że sie to wszystko topi i bedzie wielkie łajno na ulicach niedługo
.


Każdy pędzi uciekając przed śniegiem i wiatrem do domu, jedynie niemiecka wyciecka
niczym nie wzruszona stoi i oglada widoczki... Ah ta sila i moc niemieckiego narodu zawsze
mi imponowała :)


Co niektórzych to niedługo nie będzie juz widać :)
Ale dziś zakupiłem szalik, bo stary zgubiłem w kanjpie i mi zima
nie straszna :)
Ciepła życzę na weekend.
 

piątek, 26 stycznia 2007

biała, biało, biały...


Piątek, po 2 egzaminach... i nie ma się z kim napić. Czasami tak jest ze jedynym
partnerem do picia jest lustro, a nawet go brak, nie mam nawet lustra, czasami to i dobrze.
Sesja... najgorsze jest to ze osoba bliska nie ma wtedy czasu, zresztą
co się dziwić śpi po 3godziny na dobę, czasami po 10godzin na tydzień
... no ale co wymagać od 4roku chemii. Ma być ciężko i jest...
byle do końca sesji i w góry, narty, ogień w kominku i razem.
W końcu dłużej.
Kolejny kieliszek, biała woda rozgrzewa, popić można herbatą,
sprzed kilku godzin, zostało trochę w kubku, w jej też,
ale piję i tak by się nie obraziła.
Czasami są dni ze człowiek ma ochotę, nawet gdy sam jest w domu.
Po całym przesranym dniu na uczelni, po jakiś cudacznych
zaliczeniach, gdzie niektórzy nie wiedzieli jak zapisać pytanie...
„pani profesor a jak się pisze te Project Finance?” kurwa ludzie...
Kolejny poszedł za zdjęcie Rishy, ładne, w jej stylu, mocne czernie,
dobry kadr, mocne punkty fajnie rozplanowane i głębia...
jakby zawieszona w otchłani codzienności i nierealności, takie pragnienie
każdego, być tu lecz odsunąć się poza. Może nie każdego.
Już mi ciepło. Jezu jak tam sypało, trzeba kupić samochód.
Bo zawsze ten zasrany autobus ucieknie...
Ale spędzenie z bliska osobą 30minut nawet w przejściu
podziemnym po tygodniu nie widzenia się jest cudowne.
Nie widziałem nawet końca rynku idąc, piękna mamy białą zimę,
cały rynek pokryty na biało... nawet dziewczyny rozdające
bony na drinki w kapeluszach meksykańskich pasowały do krajobrazu.
Muzyka z wieży cicho szepcze dźwięki z Białego Kieślowskiego,
niebieski był piękny, Kieślowski byłby wspaniałym fotografem,
niesamowicie czuł światło. Może dziś też obejrzę.
Biała w kieliszku wygląda tak spokojnie.
Konec tych pierdół i tak nie wiem po co to piszę... dla jakiegoś spokoju, dla tego by coś było... cholera wie.

środa, 24 stycznia 2007

Pierwszy pozadny śnieg






Wrocław przywitał dzień biało. Sniegem sypie do tej pory i jest
jeszcze pięknie. Potem sie wszystko roztopi i bedzie wielka
chlapa, błoto i syf. Zima w mieście nie jest ciekawa.
Ale ludzie na ulicach jacyś weseli, drogówka znowu
zaspała, autobusy opoznione po 30minut, ale sa sanki wesole
na nich dzieci, chyba każdy sie troche cieszyz tego śniegu.

Nic na dzis koniec zdjec, musze siedzieć z prawem celnym
i nieruchomościami. Ale dobrze ze to juz koniec szkoly.



 

wtorek, 23 stycznia 2007

Poczatek


Wypada zacząć od czegoś mądrego... ale chyba mi sie nie uda.
Założyłem fotobloga. 
Chyba przez to ze ogladalem ostatnio duzo blogow, 
Maurycego, Grzedy, Natali (tych dwoje ostatnich chcialbym kiedys poznac)
Zakladam go chyba tez dlatego ze czesto gadam z pewna 
Marcysia i wkurza mnie wysylanie jej mailami zdjec, 
teraz bede sobie mogl je publikowac. 
Dzis nie mialem czasu na zdjecia, ale ze wszedzie laze z aparatem to cos cyknelem. 
Mam nadzieje ze znajde motywacje aby dawac tu wpisy... 
A teraz zabieram sie do roboty nad wygladem tego bloga.